Myślę, że pewne relacje po prostu muszą się nawiązać, bez początkowego celu, bez wytyczonego kursu, bez drogowskazów. Myślę, że tak właśnie powinno być. Szczególnie, jeśli poznajesz kogoś poprzez słowa, poprzez myśli, poprzez pryzmat przeżyć. Tak zupełnie nie planowanie, jedno dnia się śmiejecie, a po czasie nagle ktoś opowiada Ci przez pół nocy swoje życie. I się łapiesz na tym, że ten człowiek jest Ci o krok bliższy niż inni. A potem przychodzi taki moment, że zaczynasz się zastanawiać, jak Jej mija dzień, czy ma pozytywne myśli, jaki kolor mają dzisiaj Jej oczy, co mówi Jej spojrzenie. I potem zaczynasz się bać, że podejdzie za blisko, o krok za blisko, że się potkniecie o uczucie, które się tli i wpadniecie sobie w ramiona, nie chcąc puścić. A potem mówisz sobie, że wcale tak nie jest, że to nie może tak być, że to jest za piękne, a piękne rzeczy się nie zdarzają, tylko się je tworzy. No chyba, że ktoś pojawia się z pięknem ukrytym w sobie. Szukasz i się gubisz, żeby odnaleźć się po jakimś czasie. I po tym czasie zaczynacie od nowa, i potrzeba kilku godzin, żeby było jak dawniej. I czujesz, że jeśli nie Ona, to nikt, jak nie my, to kto. I to wszystko odbywa się w fazie słów i myśli bez dotyku, bez spojrzeń, bez możliwości konfrontacji doznań. Kiedy Ją spotkałem tamtej nocy, kiedy spojrzałem na Nią pierwszy raz, to coś się we mnie obudziło. Tamtego dnia, za to jedno spojrzenie, za ten kształt, jaki przybierały Jej usta, kiedy się uśmiechała, mógłbym skoczyć ze spadochronem, bez spadochronu. Chociaż niektórzy mówili, że mam uważać. I bardzo dobrze, że tak mówili, bo ja zawsze robię zupełnie odwrotnie. I bałem się, że zniknie znowu, że Ją polubię za bardzo, że się otulę Jej zapachem zbyt mocno, że wpadniemy w siebie bez możliwości zrobienia kroku wstecz. Bo kiedy się zakochuję, to cały mój świat i wszyscy ludzie przestają istnieć, cała uwaga skupia się na tej jednej parze źrenic, na tej dłoni, która daje ciepło, na zapachu, który wżera się w skórę tworząc wspomnienia. To nie zaczęło się tak, jak zwykle. To się mogło bardzo szybko skończyć, wciąż może to pójść w dwie strony, ale póki co, widzę Ją, cały czas nie spuszczam Jej z oczu, póki co chłonę, obserwuję, płynę, słucham. Bez skoku na główkę do basenu przed sprawdzeniem, czy jest w nim woda, ale jednak trochę lecąc na bungee w Nią z poluzowaną liną… Zachowawczo i szaleńczo równocześnie. Z ciekawością tego, co czas z nami zrobi…, a co my z czasem, który mamy… Read More »